Ale się narobiło! Złamałem jedną z podstawowych zasad przy nagrywaniu podcastów i od razu zostałem za to ukarany. O co poszło? No cóż – w minionym tygodniu nagrałem podcast o jednym z raportów o tematyce HR. Raport ultraciekawy i zależało mi na tym, aby go omówić w podcaście BSS bez tajemnic. Zasiadłem sobie wygodnie w moim studio, włączyłem kamerę, uruchomiłem StreamYard i zacząłem nagrywać. Całość nagrania ponad 20 minut i wszystko szło dobrze. Po nagraniu wszystko zapisałem, wyłączyłem sprzęty i na tym etapie pierwsza część nagrania została zakończona.
Pojechałem do domu zgrałem sobie pliki, włączyłem DaVinci Resolve i … nie wierzę!!! jakość nagrania audio jest fatalna. Tak fatalna, że nie dało rady nic z tym zrobić. Cała praca poszła na marne!
Co się takiego stało?
Już odpowiadam – pominąłem jeden z najważniejszych elementów etapu przygotowania do nagrania, czyli nie sprawdziłem, który mikrofon mam podpięty do komputera. Zamiast mojego cudownego SHURE MV7 podpiął się wbudowany mikrofon z kamery, która była ustawiona około 2 metrów ode mnie i nagrał, to co nagrał, czyli mnóstwo pogłosów, echa i innych dziwnych dźwięków, zamiast czystego głosu.
Pominąłem super ważną część nagrania i dlatego o tym teraz piszę – jak nagrywasz cokolwiek, to upewnij się dwa razy, że wszystkie narzędzia masz dobrze skonfigurowane i podłączone, inaczej Twoja praca idzie do kosza.
Jak ja się cieszę, że na tym nagraniu nie miałem gościa – alby byłby to wstyd ….
No nic, stało się i już, a ja mam nauczkę na przyszłość – nie popadać w rutynę i zawsze sprawdzać podłączone mikrofony.